Smakowite kotleciki robione według przepisu Zieleniny, tyle, że z fasolki mung, a nie z soczewicy. Polecam nie tylko alergikom, wspaniale smakują, zwłaszcza z dodatkiem sałatki ze świeżych warzyw. I keczupu ;) Moi mali alergicy byli zachwyceni!
Weźmy:
szklankę suchej fasolki mung
3 łyżki płatków owsianych
3 łyżki bułki tartej
łyżkę zmielonego siemienia lnianego
1/2 łyżeczki garam masali (można pominąć)
sól i pieprz
Fasolkę namoczyć, ugotować, odsączyć i zblenderować. Dosypać resztę składników, doprawić i odstawić na godzinę. Mokrymi rękami formować małe kotleciki, obtaczać w bułce tartej i smażyć na złoto z obu stron.
Mam paczkę tej fasoli i jeszcze nic z niej nie robiłam. Takie kotleciki to smakowity pomysł;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam paczkę, ugotowałam całą, na cześć gości wege i zrobiłam curry. Ale okazało się, że tą jedną paczką można pół pułku wykarmić, i stąd kotleciki ;)
OdpowiedzUsuńPS. Świetne masz blogi :)
tez musze sprobowac :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, są bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńmm.. muszę sobie usmażyć takich kotlecików, już czuję, że będą świetne;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Olciku, warto posmażyć, są super ;)
OdpowiedzUsuńA takie zapytanie: czy można zastąpić czymś siemie lniane?
OdpowiedzUsuńSeweryno, siemię zastępuje tutaj jajo, więc... jajem :) Myślę, że nic by się nie stało, gdyby siemię po prostu pominąć.
UsuńA! Rozumiem. To już wiem, jak postępować. Ponieważ siemienia pod ręką nie mam, a jaja dodać nie mogę, to spróbuję w tym przepisie zastąpić jajko łyżką stołową oleju roślinnego i odrobiną nie-krowiego mleka lub wody. I dziękuje przede wszystkim za odpowiedź. Będę eksperymentować, bo czytałam o fasolce mung, że jest łatwostrawna, nie trzeba jej moczyć przez noc, a gotuje się w godzinę. Jeszcze raz dzieki za pomysł.
OdpowiedzUsuńA może skrobia kukurydziana by je skleiła? A może one nie potrzebują sklejacza?
UsuńOj, pyszna ta fasolka i ponoć też zdrowa. Do tej pory robiłam z niej tylko curry i kotlety, ale kolejna paczka czeka w szafce na pożarcie, więc muszę coś wymyślić. Może po bretońsku ;)
Dasz znać jak Ci poszły eksperymenta? ;)
super przepis! ostatnio kombinuję trochę ze strączkowymi warzywkami, będzie jak znalazł na kolejny eksperyment :)
OdpowiedzUsuńS.B., gorąco polecam, kotlety są wyjątkowo smakowite.
OdpowiedzUsuńNa to mogłabym wpaść do Ciebie:)
OdpowiedzUsuńZrobiłam, ja nie mam problemu z jajkami więc dodałam do masy....ludzie 2 raz w tym tygodniu robiłam bo takie pyszne! http://quchniawege.blogspot.com/2013/02/kotlety-z-fasoli-mung-w-sezamie.html
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis. Lubię fasolę mung. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja
OdpowiedzUsuńPrzypominają mi smażone w panierce pieczarki ;p
OdpowiedzUsuń